Sklep Maris Stella

Sklep Maris Stella
Zapraszam!

sobota, 30 sierpnia 2014

Moja kuracja samoopalająca.

Witam, :)
dziś napiszę o mojej kuracji samoopalającej, ale zanim to zrobię, to chcę Wam podziękować za ponad 500 wyświetleń bloga. :)

Kuracja samoopalająca:

1. Peeling ciała.
Najpierw, po umyciu się robię dokładny i intensywny peeling całego ciała, aby złuszczyć jak najwięcej starych i suchych komórek. Dlaczego? Po to, aby nie mieć plam i łatek jak ta krówka na skórze, :) aby ujednolicić naturalny koloryt skóry i ją wygładzić, by się nie łuszczyła i by jak najdłużej utrzymać opaleniznę na skórze.

2. Olej z awokado.
Następnym krokiem po peelingu jest wsmarowanie bardzo cienkiej warstwy oleju z awokado. Robimy to w głównej mierze po to, by nie było smug innego koloru na skórze. Olej ten ma działanie nawilżające, jest idealny też po "klasycznym" opalaniu, uspokaja skórę. Tak więc skóra ma być równo pokryta cieniusieńką warstwą oleju.

3. Olej z nasion marchwi.
To on ma "opalić". Tego oleju, w przeciwieństwie do poprzedniego, już nie oszczędzam, tylko wylewam kilka kropli na dłoń i wsmarowuję w partię ciała. I tak dalej, aż posmarujemy nim całe ciało. Omijamy łokcie i kolana. Ten olej zmiesza się na skórze z warstwą poprzedniego oleju z awokado i dzięki temu efekt będzie lepszy. Po skończeniu smarowania dokładnie umyć ręce, lubię sobie zmieszać na dłoni trochę mydła w płynie i łyżeczkę soli bocheńskiej, i taką miksturą wymasować sobie dłonie i spłukać obicie wodą.

Uwagi:
Po aplikacji oleju najlepiej jest odczekać do wchłonięcia i ubrać się w jakieś zniszczone ciuchy, ponieważ olej z marchwi może barwić ubrania na żółto lub pomarańczowo. Jedna kuracja daje delikatne pogłębienie barwy skóry, prawie że niezauważalne. Kurację stosuję co tydzień, każda pogłębia delikatnie koloryt skóry i po 3-5 kuracjach efekt jest bardziej widoczny. Skóra ma brzoskwiniowo - złoty odcień. Lubię taki efekt, ponieważ nie chcę być "spalona". :)

Zdjęcia są z:
www.e-fiore.pl
www.ufranciszka.pl

czwartek, 28 sierpnia 2014

Peeling do ciała - recenzja.

Witam, :)
dziś opiszę właściwości i moją opinię o peelingu do ciała z organiczną oliwą do ciała extra vergine z Mydlarni u Franciszka. A zastąpi go cukrowy peeling kawowy z tego samego sklepu.

Informacje od producenta:
PEELING ZŁUSZCZAJĄCY DO CIAŁA Z ORGANICZNĄ OLIWĄ EXTRA VERGINE. Do stosowania co najmniej 2 razy w tygodniu. Usuwa zanieczyszczenia i martwe komórki. Olej z nasion sojowych regenruje, oliwa z oliwek odżywia i wzmacnia. Przywraca blask epidermie, skóra jest gładka, miękka i jedwabista. Substancje czynne: granulki z pestek moreli, olej z bio oliwy extra vergine, olej sojowy, panthenol, gliceryna.
 
Wygląd produktu:
Peeling umieszczony jest w dużej tubie z miękkiego plastiku oraz z tradycyjną nakrętką. Sam peeling ma biały kolor z widocznymi granulkami z pestek moreli, których jest naprawdę sporo, i w zasadzie to one mają za zadanie złuszczać naskórek. Konsystencja peelingu jest dobra, zbliżona do konsystencji miękkiego balsamu. Ma zapach świeży, oliwny, taki sam jak cała seria z organiczną oliwą.

Jak używałam:
Peelingu używałam tradycyjnie, raz w tygodniu do ciała podczas kąpieli. Po zastosowaniu na wilgotne ciało zmieniła się konsystencja na bardzo lejącą się, mleczno - wodnistą. Miałam wrażenie, że to jest jak balsam pod prysznic!


Moja opinia po stosowaniu:
Na pierwszy rzut oka peeling jest ok, nie za dobry ani nie za zły, ale niestety jest to pierwszy peeling z Mydlarni u Franciszka, po którym nie byłam w pełni zadowolona. Dlaczego? Ponieważ przy masowaniu peelingiem ciała miałam wrażenie, że ciało tylko się natłuszcza, nie peelinguje, peelingowały się za to aż za mocno ręce, które po bardziej intensywnym peelingu mnie bolały. Tuba jest śliska i nie trzyma się jej wygodnie mokrymi rękami. Zauważyłam, że po tym peelingu bardzo szybko łuszczyć się zaczyna mi skóra, a przy innych peelingach to zjawisko było bardziej zminimalizowane.
 
Podsumowanie:
Ogólnie, to taki średniak.Więcej już go nie kupię, trochę zniechęca mnie też za wysoka cena.


Cena: 48 zł za 200 ml.